Tytuł: „Martwe Lwy”
Seria: Kulawe Konie
Autor: Mick Herron
Liczba stron: 436
Wydawnictwo: Insignis.
„Kulawe konie, czyli niezadowoleni ze swojego losu agenci ze Slough House, królestwa Jacksona Lamba, zesłani na wieczne przekładanie papierów zamiast pracy w terenie, nieoczekiwanie dostają zadanie sprawowania pieczy nad odwiedzającym Londyn rosyjskim oligarchą. Tymczasem szpieg z czasów zimnej wojny zostaje znaleziony martwy w autobusie pod Oksfordem – zawał serca, który jest rzekomo powodem jego śmierci, nie daje spokoju Jacksonowi Lambowi. Irytujący wszystkich (na czele z własnymi pracownikami) Lamb zaczyna węszyć. Ile osób musi zginąć, żeby stare sekrety nie wyszły na jaw?”
Pełna zwrotów akcji, sarkazmu i ciekawych intryg – taka właśnie jest druga część opowieści o „Kulawych Koniach”. Gdy pierwszy raz sięgnęłam po twórczość Micka Herrona była ona dla mnie powiewem świeżości. Bardzo spodobali mi się bohaterowie, których stworzył autor i przede wszystkim ciekawie skonstruowana fabuła, która wymagała od czytelnika dość sporego skupienia. W drugim tomie sytuacja była jeszcze lepsza. Akcja była wartka a główni bohaterowie jeszcze bardziej sarkastyczni niż w pierwszej! Czekam niecierpliwie na serial, który ma mieć swoją premierę w przyszłym roku i na filmową interpretację Jacksona Lamba, który nadal pozostaje jedną z moich ulubionych postaci.
Ta seria na pewno będzie jedną z moich ulubionych.
Z czytelniczym adieu,
Meg.